Kosmetyk, o którym chcę Wam dziś opowiedzieć stosuję dokładnie od 11 października, czyli ponad miesiąc. I to bez taryfy ulgowej! Nakładam go codziennie rano. Wszedł do mojej rutyny urodowej wraz z nową metodą aplikacji, o której przeczytałem na elle.pl
Zawsze wierzyłem w siłę naturalnej odporności. W przypadku całego organizmu i skóry. W obu przypadkach, przy należytej trosce, możemy oczekiwać naturalnego odwdzięczenia. Nowość francuskiej marki gabinetowej Guinot tak właśnie działa na skórę. Age Immune Serum uczy ją jak stawiać czoła przeciwnościom i upływowi czasu. Działa na poziomie komórkowym chroniąc DNA komórek odpowiedzialnych za właściwą kondycję systemu immunologicznego. To one pozwalają utrzymać solidną macierz skóry, optymalną ochronę włókien elastycznych i dobrą spójność komórkową. Za wzmocnienie tych funkcji w nowym serum odpowiada opatentowany Immune Complex.
Ale to nie wszystko. To bardzo lekkie serum o ogromnie przyjemnym, świeżym zapachu (chyba dlatego lubię używać go z rana) ma również działanie:
- Przeciwzmarszczkowe (kwas hialuronowy)
- Liftingujące (ekstrakt z liści rambutanu)
- Regenerujące (komplex 56 aktywnych składników)
- Rozjaśniające (stabilizowana witamina C)
Po miesiącu stosowania mogę stwierdzić, że Age Immune Serum ma moc wypełniania skóry wewnętrzną energią. Jest ona, jak gdyby od środka, stymulowana by wyglądać i czuć się promienniej, gładziej, bardziej elastycznie. Najbardziej spektakularne efekty dotyczą w moim przypadku poprawy kolorytu cery i jej napięcia. Kosmetyk sprawdzi się na każdej cerze, ale zwłaszcza jednak na dojrzałej.
Działanie serum oraz innych stosowanych kosmetyków (np. domykającego pielęgnację nawilżającego kremu na dzień) wzmacniam aplikując je zgodnie z techniką zwaną ‘moisture sandwich’. Jest ona szalenie prosta i polega na nakładaniu poszczególnych etapów pielęgnacji na skórę zmoczoną… wodą z kranu. Pierwszy raz czytając o tej metodzie byłem sceptyczny. ‘Kolejna modna nowinka wymyślona przez dziennikarki urodowe’ – pomyślałem. Po dwóch tygodniach stosowania jednak zauważyłem różnicę. Zaaplikowana woda pomaga w głębszej penetracji składników nawilżających (humektantów) zwartych w kolejnych kosmetykach.
Tak więc po umyciu twarzy i jej tonizacji zwilżam skórę wodą i nakładam serum – odczekuję – ponownie ją zwilżam i nakładam odpowiedni krem. Łatwe jak ABC! Rezultat? Promienny, soczysty glow skóry napojonej od środka.
Nowe serum dla cer dojrzałych Age Immune od Guinot i technika ‘moisture sandwich’ to moje jesienne odkrycia! Nie straszna mi szarość – ani za oknem, ani na twarzy!
Autor Bloga Charlie Nose – www.charlienose.pl